Wczoraj u mnie w domu wszyscy przeżyli szok.. Otóż przyjechali do nas znajomi z miejscowości oddalonej ok 30 km.. Niby nic. Posiedzieli chwilkę i pojechali.. A gdy tylko wrócili do domu zadzwonili i powiedzieli ze...pojechał z nimi mój pies.. Ale nie tak normalnie tylko wszedł pod maskę samochodu i tam siedział aż dojechali.. Później zaczął piszczeć i otworzyli maskę bo myśleli że się coś popsuło.. I normalnie to cud że Toto przeżył bo mówili że był bardzo blisko jakiegoś paska i w każdej chwili mogło go wciągnąć.. Ale na szczęście jest już u mnie w domku.. Wczoraj wieczorem go nam przywieźli.. Uff
To właśnie on. (Stare zdjęcie jest w innej notce razem z moimi pozostałymi psiakami) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie lubię gdy ktoś pisze : ,,fajny blog zapraszam do mnie" nie wchodzę na blogi takich osób. A jeśli podzielisz się opinią na temat danej rzeczy i zostawisz link na pewno wejdę. Obserwujesz mojego bloga? Napisz